Strony

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 2

Dochodziła godzina 20, a to oznaczało, że musimy już zamknąć kawiarnię. Krzesełka położyliśmy na stolikach, powycieraliśmy wszystkie plamy i zabrudzenia z dzisiejszego dnia, pozmywaliśmy naczynia, włożyliśmy je do szafek i opuściliśmy lokal, kierując się w stronę bloku, w którym mieszkaliśmy. Z zewnątrz był to zwykły, szary budynek, który wyglądał jak każdy inny. W środku każde pomieszczenie wyglądał inaczej. Pokój Xiumina jest bardzo schludny. Jasne ściany, brązowe meble i panele. Dwuosobowe łóżko, tysiące szafek z ciekawą zawartością i ogromny telewizor, PS4, zestaw gier oraz wiele filmów o różnej tematyce. Od filmów przyrodniczych, przez komedię, pornosy, sci-fi, na romansach kończąc. Sypialnia Chanyeola była zupełnie inna. Po podłodze turlały się butelki po wódce i puszki po piwie. Czarno-czerwone ściany, czarne panele i, co dziwne, białe meble. Rzeczą charakterystyczną dla jego pokoju jest ściana z plakatami przeróżnych gwiazd hip-hopu oraz jego zdjęcia z przyjaciółmi, rodziną. Na biurku od zawsze leży sterta białych kartek z jego tekstami, które opowiadają o miłości. Ścierwo. Pokój Jongdae był... dziwny. Pomarańczowe ściany z szarymi elementami i krzyżem oraz obrazami, obrazkami najważniejszych ludzi dla kościoła i chrześcijaństwa. Jednoosobowe łóżko stało obok półki pełnej książek. W lewym rogu pokoju Kim zrobił sobie ołtarzyk ze świeczkami, zdjęciem Jezusa, wodą święconą i biblią. Nigdy go nie zrozumiem... Sypialnia, która należała do naszego pedałka była koloru fioletowego z białymi meblami i osobną łazienką. Większą część jego pokoju stanowiła ogromna szafa z niezliczoną ilością ubrań. Jego łazienka była zwykłą, małą łazienkę. Białe kafelki, prysznic, muszla toaletowa, umywalka z wielkim lustrem oraz szafka niemałych rozmiarów,w której znajdowały się przeróżne kosmetyki, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Ale... przejdźmy do mojego pokoju. Szare ściany zapełnione były różnymi plakatami i gazetami, małe łóżko, mała szafa oraz małe biurko. Większą część mojego pokoju stanowił sprzęt do ćwiczeń. Bieżnia, sztangi, gryfy, ekspander i kilka innych "eksponatów". W szafce zazwyczaj trzymam sejf z niebezpieczną zawartością, czytaj z bronią. To dla mnie najważniejsze rzeczy, więc dlatego trzymam je w sejfie pod stertą ubrań. Gdyby któryś z chłopaków dowiedział się o moim prawdziwym życiu, to każdy musiałby umrzeć. Nie, nie robi to na mnie większego znaczenia. Zabiłem w swoim życiu wiele osób, w różnym wieku, z różnych powodów. Byłbym gotowy podejść do każdego z nich, wsadzić im pistolet do gardła i naciskąć za spust. Żadna sztuka. Wystarczy tylko pewność siebie i zdecydowanie w tym co się robi, a reszta już pójdzie gładko. To brutalne? Chore? Ależ skąd! Przecież każdy z nas marzył o śmierci chociażby jednej osoby, prawda? Ja nigdy o niczym marzę, ja wszystko realizuję.

~_~_~

- Dajcie mi jedzenieeeee! - jęknął Minseok czując burczenie w brzuchu. Baekhyun zaśmiał się i dolał białego wina na patelnię.
- Moment! Dopiero krewetki tu dałem,a muszą kilka minut się smażyć.
- To przyśpiesz to jakoś... - złapał się za brzuch starszy brat Kim i zgiął się w pół kładąc głowę na stół, jęcząc z głodu.
- Przecież chwilę temu jadłeś ramen! Jak mogłeś stać się głodny w ciągu 30 minut? - pokręcił głową Jongdae i głośno westchnął.
- Co ja poradzę, że tak bardzo kocham jedzenie, a patrząc na te krewetki to... waaaaaah! - stęknął uderzając kilka razy głową w stół.
- Chyba nie chcesz być gruby tak jak wcześniej?
- Mogę być tak szeroki jak szafa Baekhyuna, ale nigdy głodny! - spojrzał na Jongdae z dołu, szczerząc się widząc jak bardzo młodszy brat się irytuje.
- Co tu tak śmierdzi? - do kuchni wszedł Chanyeol ze skrzywioną miną. Każdy spojrzał na każdego, wdychając powietrze.
- Ja się myłem, na mnie nie patrz! - Oburzył się Minseok.
- Ale... nie o to chodzi... czuje ktoś... zepsutą, starą rybę?
- Baekhyun robi krewetki... - spojrzałem na Chanyeola i Byuna. Baek odwrócił się ze złościa na twarzy i rzucił patelnią na stół oraz opuścił kuchnię. Chan pobiegł za nim wołając jego imię i przepraszał go. Minseok podniósł głowę i skierował wzrok na danie przyrządzone przez pedałka. Wstał z miejsca nakładając danie do miski. Chwycił krewetki i ryż w swoje pałeczki. Żuł to przez parę sekund, ale po chwili wypluł wszystko co miał w buzi krzywiąc się.
- Nie jestem już głodny... - powiedział Seok siadając na swoje krzesło.  - co z tym zrobimy?
- Jeżeli wyrzucimy to przez okno na trawnik to mamy pewność, że w ciągu nocy, kilku dni ptaki i bezdomne psy przyjdą to zjeść. Możemy to również wyrzucić do śmieci, ale Baekhyun skapnąłby się, czując ten zapach. Moglibyśmy też pójść pod most i dać to "coś" bezdomnym. Albo powiedzmy Byunowi, że to było obrzydliwe i złammy mu serce - powiedziałem to wszystko na jednym wydechu bawiąc się metalową pałeczką obracając ją wokół palców. Jongdae wywrócił teatralnie oczami.
- Naucz mnie tak myśleć! - powiedział i zaśmiał się Minseok.
- To tylko myślenie na głos i wypowiadanie swoich pomysłów, które przyjdą ci na myśl w 2 sekundy. Nie patrz tak na mnie, mówiłem, że jestem dziwny! - Uniosłem ręce do góry i poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i przeczesałem włosy dłonią. Nie umiem przestać myśleć o tym psycholu z mojej okolicy. Może nim być każdy. Na myśl przychodzi mi Minseok, bo ma duże oczy i jest niski. Wspomniał, że chce myśleć tak jak ja, ale w tamtym momencie nie myślałem o niczym, więc skąd on mógł widzieć jak ja myślę? Do tego momentu wszystko składa się w jedną całość, ale te plany rujnują dwa, małe szczegóły. Jednym z nich jest fobia z powodu ciemności. Drugim jest fakt, że Seok mdleje na widok malutkiej kropelki krwi, więc nie mógłby zabijać. Do tego nie miałby kiedy, bo albo imprezuje, albo rucha, albo śpi. Więc Minseok w 400% odpada. Reszta? Reszta do niczego się nie nadaje.


~_~ Korea Północna ~_~
*Perspektywa matki Jongina*


- Gdzie on jest?! - zapytał mnie wysoki, umięśniony, łysy mężczyzna.
- Nie mam bladego pojęcia - powiedziałam przez łzy tuląc swoją dziewięcioletnią, płaczącą córkę do piersi. Dwóch innych mężczyzn zrzuciło szary telewizor z szafki na ziemię, co spowodowało większą panikę w pomieszczeniu. Córka przytuliła mnie jeszcze mocniej i zaczęła odmawiać po cichu różaniec.
- Powiesz gdzie on jest czy zabić ci córkę? - krzyknął ten sam człowiek wyciągając spod marynarki pistolet. Moja córka zaczęła płakać jeszcze bardziej, krzycząc moje imię. Pogłaskałam ją po głowie, by chociaż trochę się uspokoiła.
- Ja naprawdę nie wiem gdzie on jest! Nie widziałam go od trzynastu lat... pamiętam go jak był w jej wieku... Panowie, zrozumcie mnie... - wytarłam z twarzy łzy klękając na kolana. Najniższy z nich popchnął mnie na ziemię, a drugi zaczął szarpać moją córkę.
- Jongju!*
- Mamo! - powiedziała wyciągając w moją stronę nóżki i rączki, próbując uwolnić się z rąk obleśnego mężczyzny. Chciałam wstać, ale ręce bruneta były dla mnie zbyt silne, a do tego dostałam z pięści w twarz.
- Powiesz w końcu gdzie on jest?! Masz trzy pierdolone sekundy! - załadował broń, kierując lufę w stronę głowy mojej córki - Raz...
- Panowie ja...
- Dwa...
- ...nie mam bladego pojęcia!
- Trzy - mężczyzna podszedł do mojej córki i zdarł z niej niebieską sukienkę oraz rzucił materiał na ziemię. Przyłożył broń do twarzy Jongju i bez wachania nacisnął za spust. Głośny huk i krzyk mojej córki były zapowiedzią największego piekła w moim życiu. Najniższy mężczyzna rzucił moją córkę na ziemię i dla pewności wykręcił jej kark. Spojrzałam ma nagie ciało malutkiej Jongju, które leżało w kałuży krwi, która powiększała się z sekundy na sekundę. Opadłam na twarz płacząc i połykając własne łzy. Ona... była dla mnie wszystkim. Odkąd wódz zabrał mojego syna, a później zabił mojego męża cały świat się pode mną zawalił. Była iskierką w ciemnej jaskini prawdy życia. Była kropką nad 'i' w zdaniu 'miłość'. Jej głośny śmiech był ulubioną melodią moich uszu. Jej długie ciemne włosy lubiły przybierać postać warkoczyków. Oczy Jongju były jak dwie gwiazdy świecące na nocnym niebie, zawsze błyszczały i uśmiechały się do ciebie. Teraz straciłam wszystko. Syna, męża, córkę, siebie.
- Powiesz wreszcie gdzie jest twój syn? - powtórzył mężczyzna patrząc na mnie z pogardą i złością.
- Nie wiem... - złapałam kosmyk włosów mojej córki w dłoń, czując niebezpieczną bliskość mężczyzny i jego nierównomierny oddech na prawym policzku.


* Jongju - siostra Jongina (Tylko w tym fanfiction!)

2 komentarze:

  1. Wybacz, że nigdy nie komentowałam twoich ff. Uważam, że wymyśliłaś całkiem niezłą fabułę, której nie powstydziliby się najwięksi pisarze. Lubię Kaisoo, więc czyta mi się to jeszcze przyjemniej, bo już w głowie układają mi się piękne scenki <3

    Tak przy okazji nominowałam cię do Liebster Award, ale oczywiście nie musisz nic z tym robić. Więcej informacji tutaj ---> http://amentum.blogspot.com/2015/05/liebster-award-krotka-informacja.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu się właściwie stało... :OO
    Szczęka mi opadła, gdy ten obleśny facet zabił niewinne dziecko. W dodatku na oczach matki Jongina! Okrutne.
    Jongin jak zwykle profesjonalne myślenie i zachowanie zimnej krwi. W dodatku nieźle przystosował się do środowiska, w którym żyje z wesołymi i zwariowanymi ludźmi. Plus maskuje się, a skrywa straszne oblicze. Ficzek nabiera charakteru i bardzo mi się podoba. ;)

    OdpowiedzUsuń