Seul, 21.03.2015
List nr 853
"Droga matko
Minęły już prawie trzy lata odkąd tu jestem, a ty dalej się nie odzywasz, nie piszesz, nie dzwonisz. Nie mam ci tego za złe, wręcz przeciwnie. Jestem pewien, że teraz ciężko pracujesz i nie masz na to czasu. W pełni cię rozumiem. Ja również mam wiele do roboty. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie i wujka zła. Wierzę, że kontaktujesz się z nim oraz, że nie gniewasz się za to, że w wieku 8 lat wysłał mnie do szkoły wojskowej i nigdy z niej już nie wróciłem. Chciał mojego dobra. Nie wiem jak wyglądasz, ile masz lat, jaką masz pracę, ale jestem pewien tego, że po skończeniu tej misji wrócę do ciebie, do domu, do ojczyzny. Mam prośbę - jeżeli zatęsknisz spójrz w niebo, może ja też w nie patrzę.
Kocham i całuję,
~ Twój mały Jongin"
~_~_~
Schowałem list pod łóżko, wzdychając na widok góry kopert. Usiadłem na podłodze chowając twarz w dłonie i westchnąłem raz jeszcze. Czuję, że nostalgia mnie pożera. Chciałbym wrócić, ale wiem, że nie mogę. Zabiłem równo tysiąc sto sześćdziesiąt dwie osoby, ale wiem, że muszę zabić ich jeszcze więcej, aż zrobi się czysto. Co ja wygaduję? Na świecie zawsze będą skurwiele, którzy zrobią wszystko by wykończyć swojego wroga z zagranicy. Ja tylko sprzątam i pracuję na rzecz kraju, a to przecież nic złego.
~_~_~
Wytarłem filiżankę białym ręcznikiem patrząc na wszystkie śmiejące się w pomieszczeniu osoby. Nie wiedziałem, że kawa potrafi tak rozweselić człowieka. A może to nie kawa, a jej twórca? Huh... wiem, że jestem zabójczo seksownym draniem, ale żeby powodować u kobiet taki przypływ euforii... to już staje trochę dziwne. Do lady podeszła trójka młodych dziewczyn. Jedna z nich miała około siedemnastu lat, 154 wzrostu i 12 centymetrowe szpilki, krótkie jeansowe spodenki i przydługawy T-Shirt. Druga wyglądała na starszą o 2 lata. Ta natomiast była naturalnie wysoka. Miała może z 167 centymetrów wzrostu? Była bardzo chuda. Założę się, że nie ważyła więcej niż 45 kilogramów. Trzecia była utlenioną brunetką, w wieku też dziewiętnastu lat. Była średniego wzrostu i jej figura była dosyć... przyciągająca. Długie, szczupłe nogi, szerokie biodra, duży biust, szczęka w kształcie litery "V" oraz brązowe oczy i śnieżnobiały uśmiech.
- Podać coś? - zapytał z uśmiechem Jongdae, stając przy kasie.
- Tak, poproszę dwie latte i dużą czarną. Wszystko na wynos - odpowiedziała najwyższa z nich z obojętnością w głosie. Zarzuciła długimi włosami do tyłu i chwyciła za portfel. Stanąłem do ekspresu z kawą spełniając zamówienia kobiet. Trzymając trzy kubki w dłoniach ruszyłem w stronę blatu z uśmiechem. Dziewczyny odwzajemniły uśmiech, poprawiając swoje fryzury. Postawiłem kubki i wróciłem do wcześniejszej czynności.
- Widziałaś jaki słodki?
- A ten jego uśmiech...
- Ja tam wolę jego ciemną skórę... - zaczęły fantazjować pomiędzy sobą, chichocząc i co chwilę obracając się w moją stronę.
- Boże, widzisz i nie grzmisz - przeżegnał się Kim patrząc w sufit - nawróć je, póki jeszcze na to czas...
- Więcej luzu, kotek! To tylko 3 śliczne dziewczyny, co w nich było nie tak? - zapytał z rozbawieniem w głosie Minseok, który wyciągał ze zmywarki filiżanki, talerzyki i widelczyki do ciasta.
- Widziałeś ich kontrowersyjny wygląd? Bracie, ja nie wiem jak ty na nie patrzyłeś, ale ty też możesz się nawrócić! - pogroził mu palcem. Starszy z nich pokazał język i zaśmiał się pod nosem.
- Ty to masz stary branie... - poklepał moje ramię Chanyeol.
- Żadna szparka się przede mną nie zamknie - zaśmiałem się, dając mu filiżankę do ręki. Może to wygląda na wspaniałą pracę, fajnych znajomych, ale ja nie potrafię na to wszystko patrzeć z tej strony. Te laski... może i byłyby dobre na jedną noc, ale na nic więcej liczyć nie można. Praca? Jest dobrze płatna, ale zdarzają się ludzie, którzy wykłócają się o byle co i niszczą ci dzień. Nie cierpię takich. A ludzie z którymi pracuję... są znośni, ale do czasu. Najbardziej wkurwiają mnie te braterskie pseudo-kłótnie, które zawsze opierają się na religii. Z resztą... jakakolwiek kłótnia z Jongdae będzie kłótnią i kazaniem o Bogu. Jego matce chyba nie udało się dokonać aborcji, no ale co ja zrobię? Muszę tu gnić i czekać aż coś się wydarzy i wrócę do kraju.
- Gdzie jest Baekhyun? - zapytał Minseok, który usiadł na krześle popijając małe capuccino. Chanyeol ruchem głowy wskazał na łazienkę, a to oznaczało, że nasza piękność robi sobie makijaż. Wywróciłem teatralnie oczami i rzuciłem biały ręcznik na blat. Oparłem się o ścianę i wziąłem swój telefon w dłoń. Był on najważniejszą rzeczą, którą kiedykolwiek posiadałem. To dzięki niemu dostaję nowe powiadomienia i zlecenia. Gdybym zgubił telefon, byłbym prawdopodobnie martwy.
- Gdzie do cholery jest mleko? - spanikował Baekhyun i zaczął biegać jak głupi.
- Zgaduję, że w lodówce... - westchnął Chanyeol i wziął do ręki długopis oraz kratkę, pisząc na niej teksty do piosenki.
- Tak sądzisz Channie? - uśmiechnął się Baekhyun patrząc z pożądaniem na elfa. Ruszył w stronę lodówki, wziął kartonik z mlekiem i odkręcił go, cały czas patrząc na wysokiego bruneta. Niestety. Potknął się o moją nogę i wylał ciecz na spodnie Seoka.
- Kurwa! - uderzył go otwartą dłonią w tył głowy - wycieraj to! - wskazał na krocze i podał mu opakowanie chusteczek.
- Wybacz! - kiwnął głową Baekhyun i wyciągnął białą szmatkę i rozłożył ją. Przyłożył ją do uda chłopaka. Minseok wydał z siebie cichy pomruk kiedy chłopak zaczął pocierać tą szmatką, by plama wsiąkła do materiału.
- Mocniej! Może wyschnie szybciej... - laluś posłuchał starszego pocierając chusteczką szybciej i mocniej. Min odsunął głowę do tyłu uśmiechając się do samego siebie. Kroczę starszego stało się pęczniejsze, a spodnie jakby ciaśniejsze. Jongdae spojrzał na nich z obrzydzeniem na twarzy.
- Co wy robicie?!
- Wycieram mleko! - Natychmiastowo wstał Baekhyun patrząc na Jongdae z lekkim przerażeniem i zamieszaniem na twarzy.
- Idioci! W ten sposób nic nie osiągniecie! Minseok, idź przebierz te spodnie, a ty Baekhyun... - westchnął kręcąc głową w geście zażenowania. - Powycieraj to...
- Jesteś uroczy - zaśmiał się Chanyeol patrząc na swojego adoratora. Baekhyun przygryzł dolną wargę i zarumienił się. Chan wrócił do poprzedniej czynności, a Byun musiał wycierać to co przed chwilą wylał.
Drzwi do kawiarni otworzyły się, a do środka wszedł mój dobry znajomy ze szkoły wojskowej, Oh Se Hun. Został wysłany w tym samym celu do Seulu 13 września 2013 roku. Na swoim koncie ma czterysta siedemdziesiąt trzy osoby, z czego o dwadzieścia jeden czipów mniej. To on oprócz mojego telefonu informuje mnie o nowych agentach wysłanych do kraju sardynek jak i o ludziach, którzy mogą stwarzać zagrożenie. Usiadł przy jednym z siedmiu stolików i zawołał mnie do siebie kiwnięciem głowy w tył. Wyszedłem zza lady i usiadłem obok niego.
- Mamy problem... - powiedział szeptem, zbliżając się do mnie by nikt inny oprócz nas dwóch nie słyszał tej rozmowy.
- O co chodzi?
- Sardynki wysłali na nas młodego, zamaskowanego, niskiego mężczyznę, któremu wszczepili do mózgu czip i zaprogramowali go tak, że potrafi czytać w ludzkich myślach, omotać ci w głowie i przewidzieć twoje ruchy. Czyli ma lepiej poukładane w głowie od ciebie. Ale jest na niego jeden hak. Otóż jeżeli zaczniesz mówić co innego i myśleć o czymś innym to chłopak nieźle się zamiesza i nie będzie w stanie przewidzieć twoich ruchów. Nie znam dokładnie jego numeru, imienia czy też ksywki, ale wiem, że jest studentem i nadal się uczy. 173 na 60. Biegnie do pięćdziesięciu siedmiu kilometrów na godzinę, jest w stanie unieść 94 kilogramy i jest jednym z najlepszych południowokoreańskich snajperów, celność z broni krótkiej 7,5/10, a z długiej 8,5/10. Nie jest tak dobrze wysportowany jak ty i tu masz przewagę. Jest psychiczny, uważaj na niego. Ktoś musi zdobyć jego czip, a tylko ty mu dorównujesz, więc najbardziej wierzymy w ciebie. - odsunąłem się od chłopaka, dokładnie analizując słowa, które właśnie powiedział. Niski psychol, z dobrym okiem... brzmi groźnie. Jeżeli jest niższy, to jest zwinniejszy, ale nie koniecznie silniejszy.
- Dam radę. Wiadomo gdzie "grasuje"? - zapytałem oblizując wargi.
- W twojej okolicy.
- Jakieś znaki charakterystyczne?
- Zabija w nocy gasząc światła tylko w jednym pokoju, albo strzela ze snajperki... albo odwiedza cię i strzela z bliska. Nikt nigdy nie widział jego twarzy. Wiadomo tylko, że ma duże oczy i martwy wzrok. - westchnąłem głośno i podrapałem się po głowie. Nie boję się spotkania z nim. Niczego się nie boję. Każdy, nawet najsilniejszy człowiek świata ma jakiś słaby punkt. Jego słabością jest myślenie, a ja w manipulowaniu ludzkim mózgiem jestem mistrzem. Wystarczy, że zmarszczysz brwi podczas myślenia, a ja już zapanuję nad twoim mózgiem. Rozszyfruję go i przelecę twoją przeszłość w kilka sekund. Jestem nieustraszonym gnojem, który zrobi wszystko dla dobra swojej ojczyzny i cierpienia sardynek. Jedno naciśnięcie za spust, o jeden problem mniej.
- Uważaj na siebie Jongin... - brunet wstał z krzesła i opuścił lokal. Westchnąłem ciężko i wstałem z krzesła, udając się w stronę lady.
- Hyunwoo, wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwionego... - zapytał Jongdae przyglądając się mojej twarzy z uwagą.
- Tak, po prostu miałem za sobą trudną rozmowę. Wiecie, interesy - zaśmiałem się, ale w głębi duszy nie było mi do śmiechu.
Praca w kawiarnii z zabawnymi współlokatorami, plus ta akcja z mlekiem. Serio, uśmiałam się. Haha xDD Wszystko na pozór normalne, jednak Jongin to niezły aktor. Inaczej myśli i chce zabijać. Gdy Oh Sehun wkroczył do środka, jakoś tak powiało chłodem i wiedziałam, że coś się zarz stanie. Jako snajpera z niezłym okiem obstawiam D.O. To na pewno on! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.